Dzieciństwo
Jak zgodnie podają źródła[1], Joanna Barbara Zamoyska urodziła się 12 kwietnia 1624 r., w niespełna rok po swojej siostrze, Gryzeldzie Konstancji. Jej narodziny nie były hucznie fetowane, nie zachował się żaden list gratulacyjny ani nawet mała wzmianka w codziennej korespondencji na ten temat. Dziewczynka urodziła się zdrowa, a ochrzczona została na początku czerwca 1624 r. Wskazuje na to rejestr wydatków na chrzest datowany na 29 maja 1624 r. (AGAD AZ 2758, s. 26, skan 21). Wiadomo, że wczesnym dzieciństwie przeszła jakąś tak ciężką chorobę, że rodzina bała się o jej życie[2]. Zadziwiająco niewiele informacji na jej temat wymieniają między sobą rodzice w korespondencji, głównie dotyczą one właśnie stanu zdrowia dziewczynki. W świetle tych skąpych źródeł daje się jednak ustalić, że Joanna nieco podróżowała, chociaż dużo mniej niż Gryzelda. Wiadomo, że odwiedzała babkę w Jarosławiu, była z rodzicami w Leżajsku, na Wołyniu i w Warszawie.
Edukacja
Jej edukacja przebiegała w sposób podobny do kształcenia starszej siostry. Uczyła się modlitw, pisania, czytania i łaciny u profesorów Akademii Zamojskiej, bywała razem z rodziną na dysputach akademickich. Fakt, że również młodsza kanclerzanka była świetnie wykształcona, znajduje potwierdzenie w źródłach. Zachowały się dwa listy pisane po łacinie przez córki do Tomasza Zamoyskiego. Jeden, z marca 1632 r. podpisany przez samą Gryzeldę, ale drugi, z listopada 1633 r., podpisały już obie panny Zamoyskie[3]. Przypuszczać można na podstawie tego, jak kształcony był przez ojca sam Tomasz Zamoyski, że do listu były dołączone ćwiczenia wykonane przez dziewczynki, aby ojciec miał wgląd w poczynione przez nie postępy, które z kolei zapewne weryfikował osobiście po powrocie z podróży. Podkanclerzy miał zwyczaj sprawdzać wiedzę studentów Akademii, więc z pewnością kontrolował regularnie własne potomstwo. O tym, że listy były formą kontroli świadczą również podpisy: najpierw Gryzeldy, gdy uczyła się sama, potem, półtora roku później, Gryzeldy i Joanny, gdy uczyły się już obie. Nie ma podpisu Jana, który był jeszcze za mały na pisanie po łacinie. Zaznaczyć przy tym należy, że w obydwu listach mowa jest o wszystkich dzieciach, włącznie z Janem, przy czym list z 1633 r. zgodnie z podpisem pisany jest w pierwszej osobie liczby mnogiej. Nasuwa się zatem wniosek, że panny Zamoyskie uczono łaciny stosunkowo wcześnie i intensywnie. Musiały zaczynać już w wieku około siedmiu lat, skoro po ukończeniu dziewiątego roku życia obie piszą do ojca listy w tym języku. Z pewnością też nie uczyły się okazyjnie przy bracie, ale poddane były regularnemu i programowemu procesowi edukacji takiej samej, jak gdyby były chłopcami. O znajomości łaciny przez Joannę świadczy również fakt, że Andrzej Abrek, pisząc panegiryk z okazji jej zamążpójścia, zwraca się do obojga młodych w tym języku. W pieśni pochwalnej ku czci św. Katarzyny anonimowy autor z zamojskiego kręgu akademickiego napisał: Równie idzie cna Joanna, niemniej mądra piękna panna, nieleniwa naukami być przesławną jak cnotami (Altare Votivum Capellae Academiae Zamoscensis…). Świadectwo wysokich walorów intelektualnych młodszej kanclerzanki dają również Stanisław Żyznowski i Szymon Starowolski. Ten pierwszy w swoim Femina Princeps[4] wśród jej zalet oprócz ulubionej przez kaznodziejów pobożności wymienia takie, jak: prudentia, sapientia, mens excelsa, firmum iudicium, providentia, industria, literarum disciplinis praedita[5]. Starowolski zaś powtarza za Żyznowskim w swoim w Monumenta Sarmatarum[6], że erat cum literis et recte sapiebat[7]. Jeśli choć połowa tych pochwał była prawdą, to żałować jedynie można, że Joanna nie dostała swojej szansy, by zabłysnąć, jak to udało się Gryzeldzie. Niesprawiedliwym zatem wydaje się być twierdzenie prof. I. Czamańskiej, że efekty tej edukacji były skromne[8]. Zachowały się jedynie dwa listy Joanny, pisane przez nią w wieku ok. 10 lat i krótko przed śmiercią[9]. Obydwa są napisane piękną polszczyzną, zrozumiałą również dla współczesnego czytelnika (czego się nie da powiedzieć o listach, np. Katarzyny Zamoyskiej), myśli są wyrażone klarownie i przejrzyście, a treść tchnie emocjami, których próżno szukać w zwięzłych listach Gryzeldy.
Zamążpójście
Nie wiadomo, czy młodsza kanclerzanka cieszyła się podobnym powodzeniem, co jej starsza siostra. Niewykluczone, że gdy Stanisław Koniecpolski, jej wyznaczony testamentem ojca opiekun, zorientował się w wysokości posagu, to niejako wstępnie „zarezerwował” ją dla syna. Faktem jest, że w tamtym czasie oboje byli chyba najlepszymi partiami w kraju, nie powinno więc dziwić, że rodziny zdecydowały się na ich związek. Z zachowanej korespondencji Koniecpolskich wynika, że już w maju 1641 r. hetman prowadził szeroko zakrojoną kampanię na rzecz wsparcia kanclerzyny Zamoyskiej w sądzie trybunalskim – z jego kancelarii w tej sprawie wyszło szesnaście listów polecających tej samej treści do różnych osób[10]. Możliwe, że doszło do jakichś ustnych ustaleń, a sam ślub odłożono ze względu na młody wiek Aleksandra, jego edukację oraz fakt, że kanclerzyna spłacała jeszcze posag Gryzeldy. Nie wiadomo bliżej, jak przebiegały dalsze negocjacje, w każdym razie w chwili śmieci Zamoyskiej, 6 października 1642 r., Koniecpolski dysponował jej pismem z wyznaczoną datą ślubu na 12 lutego 1643[11] r. (krótko po tym, jak Jeremi Wiśniowiecki miał odebrać ostatnią ratę sum posagowych za najstarszą kanclerzankę) i wiadomo, że sporządzona była cała dokumentacja potrzebna do wpisu do akt. Wszystko jednak się skomplikowało po śmierci Katarzyny Zamoyskiej. Bliższych informacji udziela na ten temat Albrycht Radziwiłł, który został wezwany przez Koniecpolskiego do pomocy jako prawny opiekun dziewczyny[12]. Okazało się bowiem, że kasztelan miał w podejrzeniu przyjaźń tych, którym zaraz powierzono opiekę nad osieroconą panną Joanną i postanowił osobiście stawić się na pogrzebie, przymuszając do przyjazdu również kanclerza Radziwiłła. Pamiętać należy, że obydwaj zostali wyznaczeni przez Tomasza Zamoyskiego opiekunami jego dzieci w razie śmierci jego i żony. Kim zatem byli ci, którym Koniecpolski nie ufał? W myśl zasady is fecit, cui prodest mogła to być tylko jedna osoba. Ktoś, kto na mocy testamentu kanclerza koronnego wraz z dziewczyną dostałby w zarząd część klejnotów należną Joannie i jej część majątku po matce – Anna Alojza z Ostrogskich Chodkiewiczowa, siostra Katarzyny Zamoyskiej. Dlaczego nie wchodzili w grę na przykład Wiśniowieccy? Nie byli oni wymienieni w żadnym dokumencie, który dawałby im jakiekolwiek prawo do opieki nad siostrą. Radziwiłł notuje poza tym, że do całej sprawy dołączył spór Koniecpolskiego z Wiśniowieckim o dobra w starostwie perejasławskim (możliwe, że chodziło o Chorol i dobra nad Orżycą, o które potem skarżył go Aleksander Koniecpolski), co oznacza, że książę nie uczestniczył do tej pory w całej sprawie inaczej niż jako świadek. W każdym razie z obu stron rodziły się jakieś bajki, które w takich układach małżeńskich za wmieszaniem się diabła łatwo się roznoszą. Bajki zapewne nie były bajkami tylko konkretnymi kwotami, jakimi dysponowałaby opiekunka do czasu wyjścia za mąż panny Zamoyskiej i z których niewątpliwie ciężko jej było zrezygnować. Hetman ze swej strony też nie chciał dopuścić jej do opieki, bo rozliczenia mogły potem trwać latami bez gwarancji odzyskania wszystkiego z powrotem, zwłaszcza, że powszechnie były znane długoletnie zatargi Chodkiewiczowej o majątek z córką męża z pierwszego małżeństwa, Anną Scholastyką Sapieżyną. Sytuacja zatem wyglądała na patową, na szczęście wojewodzina wileńska dała sobie wyperswadować niewczesne pomysły i ostatecznie 9 listopada 1642 r. Joanna i Aleksander zawarli w kolegiacie zamojskiej związek małżeński, a przez następne dwa dni świętowano. Ze względu na żałobę po Katarzynie Zamoyskiej ograniczono się tylko do ucztowania, rezygnując z muzyki i tańców oraz pokładzin. Co ciekawe, posag Joanny był o dwieście tysięcy złotych niższy niż Gryzeldy, chociaż teoretycznie ich części majątku po matce były równe i obie dostały klejnoty o równowartości stu tysięcy złotych. Obie siostry zgodnie z intercyzami ślubnymi i testamentem ojca zrzekły się swojej części dóbr macierzyńskich na rzecz brata[13].
Małżeństwo
Joanna przeprowadziła się do Brodów, gdzie zamieszkała z rodzicami męża. Z pewnością była jej też miła myśl, że mieszkała po sąsiedzku z siostrą – Biały Kamień od Podhorców dzieliło pół dnia drogi, a od Brodów jeden dzień. Małżeństwo, mimo że zawarte na zasadzie umów między rodzinami, było jednak szczęśliwe. Nie zachowały się co prawda żadne listy samych Koniecpolskich do siebie nawzajem, ale światło na stosunki pomiędzy małżonkami rzuca sługa chorążego, Jakub Goliński, w swoim liście do Aleksandra z marca 1649 r.[14], po tym jak rodzina ewakuowała się do Koniecpola po wybuchu powstania Chmielnickiego. Dziękuje on mianowicie chorążemu, że często obsyła żonę listami z Krakowa i daje jej znać o swoim zdrowiu. Zaklina też na Boga, żeby patron przeniósł się z zapowietrzonego miasta albo do Koniecpola, albo do Potoka, bo w innym wypadku on nie będzie w stanie zatrzymać w domu chorążyny, która z pewnością popędzi do męża na bardzo nawet niepewną wieść, że jest on chory. Dla Aleksandra Joanna najwyraźniej też była miłością życia, skoro po jej śmierci nie ożenił się po raz drugi, pomimo że miał tylko jednego syna i pomimo stosunkowo młodego wieku – w 1653 r. skończył 33 lata.
Nie wiadomo dokładnie, w którym roku Joanna urodziła swego jedynego syna Stanisława, gdyż nie zachowały się żadne wzmianki na ten temat. Musiało to być jednak pomiędzy wrześniem 1643 a początkiem 1645, jako że Opaliński w swojej korespondencji do brata wspomina, że w kwietniu 1646 r. dziecko miało dobre relacje z jego siostrą[15]. Nic nie wskazuje na to, żeby Joanna urodziła jakieś inne dzieci, które przeżyłyby wiek niemowlęcy. Zarówno Stanisław Żyznowski, jak i Walenty Odymalski[16] świadczą, że w chwili śmierci chorążyna pozostawiła po sobie tylko Stanisława[17].
W cieniu konfliktu pomiędzy Aleksandrem Koniecpolskim a Jeremim Wiśniowieckim
Nie wiadomo, jak układały się stosunki pomiędzy Joanną a Gryzeldą w tym czasie. Sytuacja między mężami sióstr zaogniła się zwłaszcza po śmierci Stanisława Koniecpolskiego. Jeremi Wiśniowiecki i Aleksander Koniecpolski konkurowali najpierw o urząd hetmana polnego, kiedy to na wyścigi podejmowali parę królewską w swoich dobrach, co jednak niczego im nie dało – król skłonił się do zdania kanclerza Ossolińskiego i oddał buławę Marcinowi Kalinowskiemu. Potem zaś nastąpiła słynna na cały kraj awantura o starostwo hadziackie i inne dobra zadnieprzańskie. W związku z tym rodzi się kilka pytań, które zapewne pozostaną bez odpowiedzi. Czy podwójne nadanie kancelarii było zwykłą omyłką, czy było celowe? Dlaczego Koniecpolski nie wysłał kogoś zaufanego do Wiśniowieckich, żeby sprawdził, czy książę rzeczywiście był chory? Wystarczył przecież sługa z listem od Joanny do Gryzeldy. Odległość też nie była problemem. A może właśnie ktoś był i widział, że książę nie był w stanie się stawić na sejmie, a mimo to Aleksander domagał się przysięgi? Może stąd gniew Jeremiego, i tak już przeczulonego na punkcie swojej prawdomówności, i groźby użycia prywatnego wojska? Czy ktoś manipulował Koniecpolskim i namawiał go do załatwienia sprawy „po męsku” czy on sam podszedł do tego zbyt ambitnie? Zastanawiające jest też, że gdy wreszcie szwagrowie wyjaśnili sobie, co trzeba, zapanowała między nimi zgoda na tyle solidna, że nie zakłóciła jej nawet nominacja Aleksandra na regimentarza w 1648 r. Czyżby znaleźli winowajcę zamieszania? Nie wiadomo, jak zachowywały się Joanna i Gryzelda w tej całej sytuacji. Z jednej strony przecież łączyła je więź siostrzana, ale z drugiej każda czuła się zobowiązana do wspierania męża. Czy w jakiś sposób przyczyniły się do zażegnania konfliktu?
Śmierć
Po wybuchu powstania kozackiego chorąży ewakuował rodzinę do Koniecpola i tam Joanna pozostała już do końca życia, który nastąpił w 1653 r. Sporny pozostaje miesiąc jej śmierci. Żyznowski podaje w swoim kazaniu z pogrzebu, że Joanna zmarła w wieku 27 lat 7 lipca 1653 r., a wiadomość o jej śmierci zastała chorążego w obozie pod Glinianami. Za nim powtarza to Starowolski. Z kolei Walenty Odymalski w swoim poemacie na cześć wojewody sandomierskiego podaje, że Joanna zmarła, gdy Aleksander bawił w obozie pod Żwańcem [Żałosna postać korony polskiej, strofa CLXVII][18], a zatem w najpóźniej na początku grudnia. Jednak korespondencja chorążego wskazuje, że datę śmierci Joanny należałoby przesunąć do ok. połowy grudnia. Wiadomo, że z obozu pod Żwańcem Koniecpolski wyjechał przed zakończeniem działań za specjalną zgodą króla, żeby załatwić pilne sprawy domowe (list z 5 grudnia 1653, z Koniecpola, Jakuba Michałowskiego (…) księga pamiętnicza, s. 710-711). Być może chodziło właśnie o chorobę żony. Jednak we wspomnianym liście nie widać jeszcze niepokoju – chorąży planuje szybki powrót na pole walki mimo niezbyt dobrego samopoczucia. Pierwsze listy kondolencyjne zaś zaczynają spływać do Aleksandra pod koniec miesiąca i na początku nowego roku. Pogrzeb Joanny odbył się 9 lutego 1654 r. w kościele pw. Świętej Trójcy w Koniecpolu. Wiadomo, że oprócz męża i syna uczestniczyli w nim Jan Zamoyski i Gryzelda Wiśniowiecka, do których bezpośrednio zwraca się Żyznowski (frater et soror maestissimi).
Wygląd
Nie wiadomo, jak wyglądała – jako jedyna z rodziny Zamoyskich nie doczekała się własnego portretu (chyba że zaginął w zawieruchach dziejowych). Można tylko przypuszczać, że nie była zbyt wysoka (niskie było jej rodzeństwo, Jan i Gryzelda), raczej ciemnowłosa i ciemnooka, wg anonimowego autora „Altare Votivum” była ładna. Z nielicznych świadectw, jakie po sobie pozostawiła, ukazuje się osoba ciepła, serdeczna, skupiona na emocjach i pozytywnych relacjach z krewnymi. Bardzo w tym przypomina swoją matkę, Katarzynę Zamoyską, też wiecznie zafrasowaną o dobre zdrowie członków rodziny, a jednocześnie odróżnia ją to od starszej siostry, która w swojej korespondencji nawet w połowie nie była tak wylewna.
[1] Rudomicz 21.12.1670; Żurkowski, s. 163, korespondencja Katarzyny Zamoyskiej, np. list Katarzyny Sieniawskiej AGAD AZ 420 s. 1 z września 1625 r., gdzie mowa jest o pannach wojewodziankach, tj. córkach Zamoyskich, rejestr wydatków na chrzest panny wojewodzianki z maja 1624 r. AGAD AZ 2758, s. 26, skan 21. Za Żyznowskim błędnie podawany jest rok 1626.
[2] List Katarzyny Zamoyskiej do Tomasza Zamoyskiego AGAD AZ 412, s. 28.; list Anny Ostrogskiej do Tomasza Zamoyskiego AGAD AZ 736 s.7.
[3] AGAD AZ 407, s. 25 i s. 37
[4] W: https://polona.pl/item/femina-princeps-ex-illustrissima-olim-domina-d-joanna-barbara-de-zamoscio-koniecpolska,Njc3MzY4ODY/4/#info:metadata dostęp: 30.01.2022
[5] Kolejno: roztropność, mądrość, znakomity umysł, pewny osąd, umiejętność przewidywania, zapobiegliwość, obdarzona wykształceniem literackim [tłum. własne]
[6] Str. 763.W: https://books.google.pl/books?id=pqNMAAAAcAAJ&printsec=frontcover#v=onepage&q&f=false dostęp: 30.01.2022
[7] Dosł. była (za pan brat) z książkami i słusznie rozumowała [tłum. własne].
[8] Czamańska I., Wiśniowieccy. Monografia rodu., s. 220.
[9] AGAD AZ 1024, s. 1, AGAD AZ 1088, s.1.
[10] Stanisław Koniecpolski do różnych osób AGAD AZ 446 ss.101-128.
[11] Intercyza: Pamiętniki o Koniecpolskich, s. 358; AGAD AZ 2375, s. 12-15.
[12] Radziwiłł, Memoriale, 6 października 1642, 7 listopada 1642, t. II, s. 323, 327; Pamiętniki o Koniecpolskich, s. 358.
[13] Intercyza AGAD AZ 2375, s. 12-15, akt zrzeczenia się dóbr na rzecz brata AGAD AZ 2901 s. 562-565
[14] AGAD AZ 449, s.12.
[15] Opaliński K., Listy Krzysztofa Opalińskiego do brata Łukasza. s. 337: Synek jego (chorążego – J.B.) jako za dziada, tak i teraz stoi (podkr. J.B.) zaraz z pokojów jej (Zofii z Opalińskich – J.B.), którego karezzuje, pieści, kocha (…) Dziecko w tym czasie najwyraźniej musiało mieć już ponad rok, skoro było zdolne utrzymać się na własnych nogach.
[16] Pamiętniki o Koniecpolskich, s. 316 – 357.
[17] Również ciotka Aleksandra, Febronia Koniecpolska, w liście do niego (AGAD AZ 451, s. 23) mówi tylko o ukochanym Stasieńku, niestety list jest bez daty rocznej, ale pisany już po śmierci Joanny. Stefan Koryciński jednakowoż pisze w swoim liście kondolencyjnym z okazji śmierci chorążyny (AGAD AZ 450, s. 38) o często ponawianych luctus w domu Koniecpolskich, co być może odnosi się do utraty przez chorążego jakichś dzieci.
[18] Pamiętniki o Koniecpolskich, s. 347.